Informacje

Informacje:
1. Częstotliwość dodawania nowych rozdziałów to ok. co dwa dni.
2. Byłoby miło, gdybyście komentowali. Więcej komentarzy = szybciej opublikowany nowy rozdział.
Komentować może każdy, nawet anonimowy użytkownik, BRAK weryfikacji obrazkowej!:))
3. Jeśli jednak nie chce Ci się komentować, przynajmniej oceń rozdział (na dole posta). Dziękuję. x
4. Na stronie "Bohaterowie.." możesz zobaczyć jak wyglądają postacie w opowiadaniu. Zachęcam do systematycznego odwiedzania strony, gdyż jest ona aktualizowana z każdym rozdziałem.
5. Chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach? NAPISZ na stronie 'Informowani'! Najlepiej, jeśli podasz nazwę twittera (np. @little_while) :)
6. Zamiast spamować pod rozdziałem, podaj link do swojego bloga na stronie "Polecam". Jeżeli ktoś zechce, chętnie odwiedzi Twojego bloga i będzie to bardziej skuteczne, gdyż będzie wiedział gdzie szukać adresu. x
7.W razie jakichkolwiek pytań, piszcie do mnie na twitterze: @little_while
8. Informacje stąd będą aktualizowane i czytając je, będziecie na bieżąco.

Każda Wasza opinia (w formie komentarza lub oceny) jest mile widziana:)


Aktualizowano: 02.08.2013r. 00:58

4.08.2013

Seven.

*Veronica’s POV*

Zbliżałyśmy się powoli do klubu, słysząc stosunkowo cichą muzykę, która wydobywała się z jego wnętrza. Z daleka dostrzegłam piątkę postaci czekających przed wejściem.

-O, czekają już. – rzekła Dan, która również ich dostrzegła.

-Na co oni się tak patrzą? – obejrzałam się za siebie, jednak nic nie dostrzegłam. Byłam pewna, że ich… dziwny/zdezorientowany/nie-wiem-jaki wzrok jest skierowany w tę stronę.

-Na ciebie, głuptasie. – zaśmiała się Danielle.

-Na mnie? Boże, coś nie tak? – przejęłam się, naciągając niżej sukienkę, która sięgała mi do połowy ud. Jednocześnie uważałam, by nie odsłoniła zbyt dużo biustu i nie zjechała z niego, bo była bez ramiączek.

Dan zaczęła chichotać.

-Dlaczego się śmiejesz? – zapytałam, nie wiedząc, o co chodzi.

-Podoba im się to, co widzą. A widzą ciebie… w seksownej sukience… z…

-Och, przestań. – przerwałam jej, posyłając jej spojrzenie typu „nie kończ, bo zapadnę się pod ziemię”.

Nie sądziłam, że wyglądam źle, bo moim skromnym zdaniem, wyglądałam dobrze, ale miałam obawy, czy to nie jest zbyt odważne. Nie miałam czasu, by się wycofać, ponieważ już dotarłyśmy do chłopców.

-Hej. – przywitałyśmy się z chłopcami. Dan podeszła do Liama, całując go w policzek.

-Hej. – odpowiedzieli chórem.

-Wyglądasz… wow. – zaczął Niall.

Czułam się skrępowana, gdyż lustrowali mnie od głowy do stóp. Nie przywykłam do bycia w centrum zainteresowania. Zarumieniłam się i spuściłam wzrok. Nagle moje chodnik był niewiarygodnie interesujący.

-To był pomysł Dan. – powiedziałam, wskazując na nią.

Wyglądała lepiej ode mnie, więc czemu to ja byłam obiektem, na który się gapili? Po chwili nareszcie przestali.

-Chodźmy do środka. – zaproponował Louis. Wszyscy się zgodzili i ruszyliśmy do wejścia. Na szczęście nie stał tam żaden bramkarz, ani ochroniarz, więc spokojnie mogłam wejść do środka, bez obaw, że poprosi o dowód osobisty, którego nie miałam, gdyż nie byłam pełnoletnia, czy coś takiego.

Pierwszy raz szłam do klubu i w sumie nie wiedziałam czego miałam się spodziewać.

Gdy weszliśmy, moje ciało zaczęło dudnić od głośnej muzyki, wypełniającej budynek. Czułam, że jej głośność doprowadzi mnie do utraty słuchu. Czasem lubiłam słuchać muzyki na cały regulator, ale to nie mogło się ani trochę równać z tym, co było tutaj. Na zewnątrz było o wiele ciszej. Stosowali panele wyciszające, czy coś?

Kolorowe reflektory oświetlały coś, co zapewne było parkietem do tańczenia. Z prawej strony znajdował się bar. Na ścianach było wiele plakatów i graffiti. Ludzie kręcili tyłkami, ocierali się o siebie i Bóg wie co jeszcze wyprawiali, nazywając to tańcem.

Gdy zeszliśmy po kilku schodkach na dół, drogę zastąpił mi jakiś facet. Był wysoki, miał blond czuprynę i wyglądał na jakieś 23-25 lat. Zbliżył się na niebezpieczną odległość. Wystarczającą, bym wyczuła, że śmierdzi alkoholem.

-Jesteś sama? Bo wiesz, mogę się tobą zająć. – złapał mnie w talii.

Zamarłam. Nie wiedziałam co zrobić. Rozglądałam się, by ktoś mi pomógł. Gdzie do cholery poszli pozostali? Przecież przed chwilą tu byli..

Nagle pojawił się Zayn.

-Bierz te brudne łapy. –warknął, zabrał jego rękę i popchnął go na ścianę. Jego pięść wylądowała na szczęce pijanego faceta. Ten stracił równowagę i leżał teraz u stóp Malika. - Jeśli jeszcze raz ją dotkniesz, to się pozbędziesz uzębienia i spiorę cię na kwaśne jabłko, zrozumiałeś? – zagroził, ponownie go uderzając, tym razem w brzuch.

Następnie się odwrócił. Jego zaciśnięta szczęka rozluźniła się, a rozszerzone ze złości źrenice, wracały do naturalnych rozmiarów. Byłam odrobinę przerażona sceną, w której ucierpiał nietrzeźwy facet i obliczem Zayna, które właśnie pokazał. Ale chciał mnie ochronić, więc chyba nie miałam powodów, by się go bać?

Podszedł bliżej, nachylając się.

-Wszystko dobrze? Nic ci nie zrobił? – upewnił się, krzycząc mi do ucha, bym go usłyszała.

-Wszystko ok. – odkrzyknęłam. –Dziękuję. – dodałam, otrząsając się z tego całego szoku. Skinął głową.

-Chodźmy poszukać reszty. Są gdzieś przy barze. – poinformował mnie.

Złapał mnie za nadgarstek i przedzieraliśmy się ze mną przez tłum spoconych, młodych ludzi, którzy najwyraźniej dobrze się bawili. Niektórzy z nich byli nietrzeźwi, ale mimo to ‘tańczyli’ dalej.

W końcu zobaczyłam znajome twarze, które patrzyły na nas z wyrzutami.

-Gdzie byliście tak długo? – zapytał, a właściwie wykrzyczał, z pretensjami Liam.

-Veronica miała pierwszych adoratorów. – zażartował Zayn, puszczając mój nadgarstek. Pozostali wybuchli śmiechem, a ja zbulwersowana założyłam ręce na piersi. „Cholera, to nie jest zabawne.”, mruknęłam. Dopiero co weszłam, a już mam same negatywne przeżycia.

Chociaż to, że Zayn wybawił mnie z opresji nie było takie złe..

-Chłopcy, trzy śliczne panie po lewo. Podejmujecie wyzwanie? – uśmiechnął się bezczelnie Harry, zwracając się do Lou i Nialla. Zwróciłam uwagę na trzy dziewczyny siedzące po lewej stronie Harry’ego. Myślałam, że to ja ubrałam coś odważnego, ale myliłam się. One odsłoniły jeszcze więcej ciała.

-Brunetka jest moja. – rzucił Lou i ruszył w ich stronę. Hazz i Nialler podążyli za nim.

-Oni chyba nigdy się nie zmienią. – pokręcił głową Liam z niedowierzaniem.

-Sam nie byłeś lepszy jakiś czas temu. – powiedziała rozbawiona Danielle, wtulając się w jego ramię.

Jeszcze chwilę coś szeptali, a później odeszli. Dan mrugnęła do mnie z uśmiechem.

Cholera! Wszyscy poszli, a ja zostałam.. z Zaynem.

-Chcesz coś do picia? – odezwał się w końcu Malik, tak samo zdezorientowany, że zostaliśmy sami.

-Ymm. Colę? – zaproponowałam nieśmiało.

Zayn zaczął się śmiać.

-Co cię tak śmieszy? – zapytałam zdenerwowana i zirytowana jednocześnie.

-Jesteśmy w klubie, a ty chcesz colę? – upewnił się rozbawiony.

-Doskonale wiesz, że nie piję od… sam wiesz od kiedy. – odpowiedziałam, a on spoważniał. Widocznie przypomniał sobie, co chciałam zrobić, gdy byłam pijana.

-W takim razie tylko jeden drink. – podkreślił ostatnie dwa słowa, decydując za mnie i przywołał barmana, składając zamówienie.

Usiedliśmy na dwóch wolnych barowych krzesłach. Po chwili przede mną stał plastikowy kubek, wypełniony jakiś płynem i kostkami lodu.

-Spróbuj. – zachęcił mnie.

Podniosłam kubeczek i upiłam łyk. Miałam ochotę to wypluć. Było gorzkie, a do tego zaczęło piec mnie w gardle.

Gdy spojrzałam na Zayna, jego kubeczek był już do połowy opróżniony. On sam rozbawiony był moją miną, która odzwierciedlała smak płynu. Unikałam jego wzroku. Patrzyłam na tańczących ludzi. Chciałam upić kolejny łyk, ale zorientowałam się, że kubeczek był pusty. Nie zorientowałam się, kiedy wszystko wypiłam.

Odwróciłam się do Zayna i zaskoczyło mnie to, co zobaczyłam. Siedział plecami do mnie i flirtował z jakąś blondynką, śliniącą się do niego. Jakby tego było mało, robiła takie pozy, że wydawało mi się, iż jej biust zaraz wyjdzie na wierzch z obcisłego gorsetu. Dziwka.

Rozejrzałam się i spostrzegłam, że kilka innych dziewczyn zerkało na Zayna, posyłając mu dziwne spojrzenia. W sumie im się nie dziwię, bo wyglądał zabójczo w ciemnej, opinającej jego tors koszulce, skórzanej kurtce i czarnych jeansach, zawieszonych nisko na biodrach.

Przewróciłam teatralnie oczyma i wciąż rozglądałam się po klubie. Szukałam wzrokiem Danielle lub pozostałych chłopaków.

Nagle poczułam na kolanie czyjąś dłoń. Należała do jakiegoś wstawionego kolesia, siedzącego obok mnie.

Znowu? To już drugi! Czy ja byłam jakimś magnesem na pijanych facetów?

Szybko ze złością strąciłam jego rękę.

-Jesteś tutaj sama? – zapytał, głupio się uśmiechając i ponownie położył ohydną łapę na moim kolanie.

-Nie dotykaj mnie. – warknęłam ze złością.

-Dobra, dobra. Nie spinaj się. Chciałem pogadać. – podniósł ręce w geście obronnym.

Ta, jasne, rzekłam ironicznie sama do siebie w myślach.

-Więc jesteś tutaj sama, bo wiesz, jeśli tak…

-Jest tutaj ze mną. – objął mnie nagle w talii Zayn, a ja lekko podskoczyłam.

Znów pojawił się ni stąd ni zowąd. Zaskoczyło mnie to, co zrobił.

-A spoko, już nie przeszkadzam. – rzekł zrezygnowany 'nieznajomy' i odszedł, a Zayn zabrał rękę z mojej talii.

Rozejrzałam się, ale nigdzie nie ujrzałam tamtej blondynki, z którą przed chwilą flirtował.

-Gdzie twoja blondi? – zapytałam z ironią.

-Spławiłem ją, bo znowu musiałem cię ratować. Jesteś magnesem na pijanych facetów? – zadrwił.

Och, ironio.

-Chodź, zatańcz ze mną. – nagle chwycił moją dłoń.

-N…nie potrafię. – zająknęłam się. Speszyłam się jego gestem.

-Dalej, chodź. – pociągnął mnie w stronę parkietu z czarującym uśmiechem.

Postanowiłam iść. Stanęłam na nogach i odrobinę się zachwiałam. To przez tego drinka. Ale po sekundzie ogarnęłam się i funkcjonowałam normalnie. Przedarliśmy się przez tłum, znajdując trochę miejsca do tańczenia. Zayn założył moje ręce na swoją szyję, a sam złapał mnie w pasie, przysuwając mnie bliżej. Poruszaliśmy się w rytm jakiejś muzyki. Nie byłam w stanie się na niej skupić. Odpłynęłam w głębi oczu Zayna.

Znacie to uczucie, że zatracicie się w czymś tak bardzo, że zapominacie o wszystkim, co was otacza i potraficie skupić się tylko na jednym?

Właśnie to czułam. Jakbym była tylko ja i Zayn. Czy on czuł to samo?

Motyle w brzuchu urządziły sobie swoją imprezę i latały jak oszalałe, gdy brunet posłał mi jeden ze swoich zniewalających uśmiechów.

Nie mam pojęcia ile tak trwaliśmy po prostu patrząc się na siebie i ruszając w rytm muzyki.

-Och, znaleźliśmy was! – krzyknęła rozradowana Danielle.

Wszystko prysnęło jak bańka mydlana i wróciliśmy do rzeczywistości.

-Szukałam was wcześniej, ale nie mogłam nigdzie znaleźć. – rzuciłam, gdy oderwałam się od Zayna. Wyglądał na lekko zdenerwowanego, że nam przerwali. A może to było skrępowanie?

-Och, jasne. Właśnie widzę. – rzekła z ironią, puszczając oczko.

Czułam, że moje policzki robią się gorące i zaczynają piec.

*

-Chciałabym iść już do domu. – poinformowałam Danielle.

Odnaleźli się wszyscy. Łącznie Lou, Harry i Niall z nowymi ‘zdobyczami’. Siedzieliśmy przy dużym stoliku na zabudowanym balkonie, na piętrze nad klubem.

-Tak szybko? – jęknął Louis, który najwyraźniej to usłyszał.

-Jestem trochę zmęczona. – usprawiedliwiłam się, ziewając.

Po tym, jak przyszła Dan, tańczyłam z nią przez kilka/kilkanaście piosenek. Później oczywiście pojawili się pozostali i każdy z nich poprosił o przynajmniej jeden taniec. Padałam z nóg, a stwierdzenie ‘trochę zmęczona’ było kompletnie mało oddające mój stan. Do tego wypiłam jeszcze jednego drinka, więc miałam dość.

-W sumie ja też. Odprowadzę Veronicę. – odezwał się nagle Zayn.

-Proszę, zostańcie jeszcze. – błagała Danielle, patrząc na mnie najsłodszym wzrokiem, jakim tylko mogła.

-Przepraszam, ale naprawdę nie mam już siły. – rzekłam zrezygnowana.

-Więc idziesz? – zapytał mnie Zayn, wstając.

-Jasne. Dziękuję. – zerwałam się z krzesła.

-Tylko nie róbcie niczego nieprzyzwoitego. – zagroził palcem Harry. Był niezbyt trzeźwy, więc zrobił się z niego niezły żartowniś. Przewróciłam oczyma i próbowałam ukryć zmieszanie.

-Harry. – warknął Zayn, posyłając mu zabójcze spojrzenie.

-Tak tylko mówię. – wzruszył ramionami, uśmiechając się z satysfakcją z reakcji pozostałych, którzy zachichotali.

*

W końcu, gdy pożegnaliśmy się i przecisnęliśmy przez tłum ludzi zalegających w klubie, wyszliśmy na zewnątrz. Postanowiliśmy przejść się na pieszo, gdyż chcieliśmy zażyć trochę świeżego powietrza, a dom znajdował się jedynie kilka ulic stąd.

Uderzyła we mnie fala chłodu lipcowej nocy. Było o wiele chłodniej, niż na balkonie. Zapomniałam oczywiście o nakryciu i jedyne, co osłaniało moje ramiona to falowane włosy, które nadal nieźle się trzymały.

-Trzymaj. – rzekł Zayn, zarzucając mi na ramiona swoją skórzaną kurtkę.

-Ale tobie będzie zimno. – stwierdziłam, na co zachichotał.

-Nie martw się o to. Mi jest zawsze gorąco. – odpowiedział, zabawnie unosząc brew. Podziękowałam i ruszyliśmy do domu.

Szumiało mi w uszach od głośnej muzyki, która była w klubie. Do tego ledwo szłam, bo moje nogi strasznie bolały od szpilek. Nie wiem, jak w nich tańczyłam i jakim cudem jeszcze się nie obaliłam. Wrodzony talent?

-Jak ty możesz wytrzymać w takich butach? – zapytał nagle Zayn.

Czy on czyta w moich myślach?!

-Nie wiem. Najchętniej bym je zdjęła i szła na boso. – mruknęłam, patrząc na buty. „Nigdy więcej”, pomyślałam.

Nagle Malik zatrzymał się i ściągnął swoje vansy.

-Co ty robisz? – spojrzałam na niego zdezorientowana.

-Masz. Ściągaj te szpilki, zanim się na nich zabijesz i załóż moje buty. – rzekł z uśmiechem.

-Co? Nie! Przecież nie będziesz szedł w skarpetkach, daj spokój, dam radę… - przerwałam i krzyknęłam, bo Zayn podniósł mnie do góry i posadził na masce samochodu, zaparkowanego niedaleko.

-Co ty wyprawiasz? – spojrzałam na niego jak na jakiegoś wariata. Moment, on był wariatem.

-Cicho, Kopciuszku. – mruknął pod nosem i ściągnął moje szpilki, a na ich miejsce włożył jego vansy, po czym zdjął mnie z maski i postawił z powrotem na chodniku. –Lepiej? – zapytał po chwili.

-Zdecydowanie. Dziękuję, jesteś kochany. – wypaliłam, zarzucając mu ręce na szyję i wspięłam się na palcach, by pocałować go w policzek. Gdy miałam na sobie szpilki, niemal dorównywałam mu wzrostem, a teraz czułam się jak skrzat, gdyż moje oczy były na wysokości jego szyi. –Och, przepraszam. – dodałam po chwili, gdy zorientowałam się, co wyprawiam i odsunęłam się od niego.

-Nie ma za co. Możesz robić to częściej. – zaśmiał się, łapiąc mnie delikatnie za nadgarstek, a przez moje ciało przeszły przyjemne ciarki.

*

Otworzyłam oczy, gdy światło dzienne przebijało się przez szyby okna. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszej nocy.

Zayn był zupełnie inny, niż zawsze. Taniec, droga do domu, wybawienie mnie przed dwójką facetów w klubie.. To wszystko było niezwykłe. Poczułam znów motylki w brzuchu. Jego uśmiech, oczy.. Wszystko było w nim idealne. Wiedziałam, że potrafił być opiekuńczy i miły, co odkryłam, gdy siedzieliśmy na huśtawce wtedy, kiedy przyniósł mi koc. Mogłabym jeszcze do tego dodać wieczór, kiedy ocalił mi życie i opatrzył ranę, ale nic nie pamiętam. Nagle przed moimi oczyma pojawiła się scena, gdy uderzył tego gościa po wejściu do klubu. Czy kiedykolwiek posunął się do czegoś więcej... do zabójstwa?

Postanowiłam przerwać moje wszystkie przemyślenia, trwające kilkadziesiąt minut. Przeszły na zły tor i zaczęłam zastanawiać się nad jego ciemną stroną. Mimo wszystko zaczęłam go.. lubić. Chociaż w sumie sama nie wiem. Może to po prostu wdzięczność?

Odczułam potrzebę zjedzenia śniadania i wypicia kawy, więc postanowiłam zejść na dół. Zauważyłam, że drzwi od salonu są otwarte. Zdziwiłam się, że chłopcy tak szybko wstali. Przecież wróciłam szybciej od nich. Zdecydowałam, że się przywitam.

Weszłam do środka i nagle wszystkie spojrzenia skierowały się na mnie, jakbym miała trzy głowy. Chłopcy byli nieogarnięci, wyraźnie zmęczeni i na kacu. Nie wiedziałam jednak o co chodzi. Moje włosy były w miarę ułożone, nadal trzymały się od wczoraj, makijaż miałam dokładnie zmyty i ubranie też było ok. Posłałam im pytające spojrzenie, jednak milczeli. Nagle z kanapy podniosła się postać, która siedziała dotychczas zwrócona do mnie tyłem. Na początku jej nie dostrzegłam. Kiedy przyjrzałam się dokładnie tej osobie, zamarłam. Nie mogłam się ruszyć. Byłam sparaliżowana.

-A…Adkins? – zapytałam, gdy wrócił mi głos.

-Witaj, córeczko. – odpowiedział, wpatrując się we mnie uważnie. -Podobno zmieniłaś nazwisko na nazwisko twojej matki.


______
Hej, oto siódmy rozdział.
Co o nim myślicie? Spodziewaliście się, że na końcu pojawi się ojciec bohaterki?


Bardzo proszę o komentarze. Dla Was to chwila, a dla mnie to znaczy bardzo wiele.

Do następnego. x

13 komentarzy:

  1. Wooho. O.O
    To było niezłe znaczy końcówka.:D
    Ogólnie rozdział zajebisty. ;p
    Veronica i Zayn. *.*

    @hopebitchhope

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow. Świetne. Proszę, informuj mnie na tt o nowych rozdziałach; @LEEROY_xx . Będę często odwiedzać Twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem w szoku!
    No nie spodziewałam się..
    Zayn jest taki słodki z tymi butami i wgl *.*
    Rozdział wspaniały!
    Czekam i weny x

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeju! Jak ja kocham to opowiadanie! <3

    Sprawiłabyś mi bardzo dużą przyjemność, gdybyś weszła tu: http://opowiadanie-by-biedroneczek.blogspot.com/

    Dopiero zaczynam ;) Już pojawił się prolog, który może dobry nie jest, ale rozdziały będą dużo ciekawsze xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie masz mega mega talent

    OdpowiedzUsuń
  6. zajefajny:) ogólnie świetne opowiadanie i pomysł:) nie spodziewałam się jej ojca :d czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdział! Jeden z moich uluboinych. Cudowne sceny z Zayn'em *.*
    Dziękuje!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podoba mi się ten rozdział i z niecierpliwością czekam na kolejny.
    Nie spodziewałam się ten, że Zayn będzie taki opiekuńczy. A ojciec Veronici się tam pojawi.
    @TheIrishsWife

    OdpowiedzUsuń
  10. O japierdole nie wierze umieram. Boze kocham to opowiadanie. Zawal na kazdym kroku jdjdhskaodhdhskznxhdj chce miec takie zycie... ;-;
    @natt_lipsbloow

    OdpowiedzUsuń
  11. Jeeeej :)) Bardzo mi sie podoba. Masz talent. I to wielki :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  12. boooooooooooooziu nie wierze ze dotrwalam i nie dostalam zawalu. ale jaram sie bo to jest takie omfg.. duhbyubfd
    co tam, ze komentuje drugi raz...
    jak mi sie to podoba *________________*
    @natt_lipsbloow

    OdpowiedzUsuń

Każdy może dodać komentarz. Nawet anonimowi użytkownicy.
Brak weryfikacji obrazkowej:)