Informacje

Informacje:
1. Częstotliwość dodawania nowych rozdziałów to ok. co dwa dni.
2. Byłoby miło, gdybyście komentowali. Więcej komentarzy = szybciej opublikowany nowy rozdział.
Komentować może każdy, nawet anonimowy użytkownik, BRAK weryfikacji obrazkowej!:))
3. Jeśli jednak nie chce Ci się komentować, przynajmniej oceń rozdział (na dole posta). Dziękuję. x
4. Na stronie "Bohaterowie.." możesz zobaczyć jak wyglądają postacie w opowiadaniu. Zachęcam do systematycznego odwiedzania strony, gdyż jest ona aktualizowana z każdym rozdziałem.
5. Chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach? NAPISZ na stronie 'Informowani'! Najlepiej, jeśli podasz nazwę twittera (np. @little_while) :)
6. Zamiast spamować pod rozdziałem, podaj link do swojego bloga na stronie "Polecam". Jeżeli ktoś zechce, chętnie odwiedzi Twojego bloga i będzie to bardziej skuteczne, gdyż będzie wiedział gdzie szukać adresu. x
7.W razie jakichkolwiek pytań, piszcie do mnie na twitterze: @little_while
8. Informacje stąd będą aktualizowane i czytając je, będziecie na bieżąco.

Każda Wasza opinia (w formie komentarza lub oceny) jest mile widziana:)


Aktualizowano: 02.08.2013r. 00:58

1.08.2013

Five.


Chłopcy zamówili pizzę i niemal siłą zmusili mnie do zjedzenia trzeciego kawałka. Pragnę nadmienić, że każdy z nich jest trochę napakowany i zapewne ma na brzuchu sześciopak, a kawałki pizzy były doprawdy wielkie. Nie byłam pewna, czy to nie zbyt duża porcja na pusty żołądek. Zmuszona byłam ulec.

W pomieszczeniu nie trwała niezręczna cisza, gdyż chłopcy zadbali o miłą atmosferę. Starali się jak mogli, by odciągnąć mnie od złych wspomnień i myśli, co zakończyło się oczywiście sukcesem.

Rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Nie ukrywam, że było naprawdę przyjemnie.

*

Po długim, ciepłym i relaksującym prysznicu, wysuszyłam włosy i ubrałam się w luźne, wygodne ciuchy. Postanowiłam opuścić pokój i wyjść na taras.

Powietrze tego lipcowego wieczoru było chłodne, aczkolwiek do zniesienia. Usiadłam na huśtawce ogrodowej i podciągnęłam kolana, opierając na nich brodę.

Ostatnio wydarzyło się zbyt wiele jak na mnie. Zastanawiałam się, co mną kierowało tamtej nocy. Wypiłam alkohol, bo chciałam tylko przespać spokojnie noc, a skończyło się na próbie samobójczej. Nie najlepiej, prawda?

Czyżby alkohol dodał mi odwagi? Może podświadomie chciałam to zrobić, ale bałam się. Dzięki niemu stałam się odważniejsza?

Im więcej o tym myślałam, tym czułam się jeszcze gorzej. Chciałam o tym zapomnieć. Tak po prostu. Chciałam, by to było łatwe, ale nic nie przychodzi od tak.

Wpatrywałam się w jakiś odległy punkt na niebie, siedząc w ogrodzie, który otaczała szata ciemności. Jedynym oświetleniem był księżyc, zawieszony na niebie. Byłam pochłonięta myślami w takim stopniu, że nie zauważyłam postaci stojącej obok mnie.

-Hej. Pomyślałem, że może ci być zimno i przyniosłem ci koc. – powiedział cicho i delikatnie męski głos, by nie przestraszyć mnie.

-Hej. Dziękuję. To bardzo miłe z twojej strony. – zmusiłam kąciki ust do podniesienia się ku górze i poczułam ciepły materiał koca, który okrywał moje zziębnięte ramiona. Zdążyłam przyzwyczaić się do chłodu i już go nie czułam. Siedziałam wciąż w tej samej pozycji w koszulce z krótkim rękawkiem i szortami.

Zdezorientowana spojrzałam kątem oka na Zayna siadającego obok mnie. Znów nie spodziewałam się jego obecności. Posłał mi ciepłe spojrzenie. Zrobiłam to samo, po czym znów spojrzałam w niebo. Zayn również popatrzył w górę.

Milczeliśmy. Nawet gdybym chciała coś powiedzieć, nie miałam pojęcia co to mogłoby być.

Wydawało mi się dziwne, że raz jest dla mnie oschły i kpi ze mnie, potem ratuje mnie przed samą sobą, następnie znów jest oschły i obojętny, a teraz przynosi mi koc. Czy coś ze mną jest nie tak, ponieważ sądzę, że jest strasznie zmiennym facetem?

-Dziękuję ci za to, co zrobiłeś w nocy…i przepraszam, że byłeś świadkiem tego wszystkiego, ale wydaje mi się, że…nie byłam sobą. – przerwałam ciszę nieśmiało, spoglądając na niego.

-Myślę, że to wszystko przez wcześniejsze wydarzenia.. – zaczął, nie odrywając wzroku od nieba.

Nawet przy tak niewielkiej ilości światła był przystojny. Blask księżyca dodawał mu… tajemniczości? Wydawał się bardziej przystojny, jeśli nie rzec seksowny. Chociaż czy może być jeszcze bardziej przystojny/seksowny/cudowny niż zwykle? Najwyraźniej tak.

Odwróciłam wzrok, patrząc tym razem w głąb ogrodu.

-Chciałabyś o tym pogadać? – zapytał nagle. Spojrzałam na niego i prawie rozpłynęłam się w jego brązowych, błyszczących oczach. Pokiwałam przecząco głową.
-Nie chcę. – odpowiedziałam, gdy wrócił mi głos. –Nie chcę o tym rozmawiać. Chcę o tym zapomnieć. – odparłam, wciąż się nad tym zastanawiając.
-Ok. Rozumiem. – odrzekł wyrozumiale.
-Dziękuję. Doceniam to. – rzekłam, posyłając ciepły uśmiech. Przynajmniej starałam się, by to był uśmiech, a nie grymas.

To było miłe z jego strony, że starał się ze mną pogadać. Poczułam przyjemne ciepło, ogrzewające mnie od środka. 

-Mogę o coś zapytać? – odezwał się po chwili.
-Jasne. – spojrzałam na niego ciekawa, czego dotyczy pytanie.
-Bo wiesz…Olly nigdy nie mówił o tym.. – zaczął niepewnie. –Co z Waszymi rodzicami? – zapytał, przygryzając dolną wargę.

Pytanie zbiło mnie z tropu. Zapytał o dwie rzeczy, a właściwie dokładnie o trzy osoby, których już nie było w moim życiu i o których starałam się zapomnieć.

-Jeśli nie chcesz, to nie mów. Tak tylko zapytałem. – dodał po chwili, gdy ponownie spojrzałam w niebo, a moje oczy się zaszkliły.

Zasługiwał na to, bym mu odpowiedziała za pytanie biorąc pod uwagę, między innymi fakt, że uratował mi życie.

-Okay. Powiem, jeśli chcesz. – zgodziłam się. Zaczerpnęłam głęboki wdech i zaczęłam mówić. –Olly i ja mieliśmy innych ojców. W sumie on nie znał swojego. Zostawił naszą mamę, gdy tylko dowiedział się o tym, że jest w ciąży. – powiedziałam chłodno. Nie byłam w stanie wysilić się na inny ton.
-Przykro mi. – westchnął i cały czas patrzył na mnie.
-Później mama poznała tatę i pojawiłam się ja. –zacięłam się. Skleiłam idiotyczne zdanie, prawda? - On okazał się bardziej odpowiedzialny. Przynajmniej na początku. Zaakceptował Olly’ego i mnie, w końcu byłam jego dzieckiem. Rodzice się pobrali i starali się nam zapewnić ciepły, normalny dom. Często się kłócili. Gdy miałam czternaście lat, dowiedziałam się, że tata zdradza mamę. Później wyprowadził się i zamieszkał z…tamtą kobietą, zostawiając nas. Mama się załamała. Zaczęła pić, imprezowała, jakby nadrabiała straconą młodość, miała wielu facetów. Olly się wyprowadził i zostawił mnie z nią. Gdy znalazł mieszkanie i... pracę, wrócił po mnie i zabrał mnie stamtąd. Mama nawet nie próbowała mnie zatrzymać. W sumie i tak bym nie została. Później straciliśmy kontakt z obojgiem rodziców i byliśmy zdani na siebie. Ja wtedy miałam piętnaście lat, a Olly dziewiętnaście. To cała historia. – skończyłam, spoglądając na niego. Wyglądał na skupionego.
-Nie powinienem o to zapytać. – stwierdził ze…smutkiem? Współczuciem?
-Skąd mogłeś wiedzieć o tym, jak kochający -podkreśliłam to słowo ironicznie - są nasi rodzice. – posłałam mu spojrzenie typu „daj spokój, przecież już to zaakceptowałam”.
-Mimo wszystko.. Jesteś bardzo silną osobą. – złapał moją dłoń, trzymającą koc. Ponownie poczułam dziwne ciepło, przeszywające całe moje ciało. –Zimno ci? Może lepiej wrócić do środka? – zaproponował.
-Nie, jest ok. Chciałabym jeszcze chwilę tu posiedzieć. – zapewniłam, naciągając lewą(wolną) ręką koc na ramiona.
-Nie będzie przeszkadzać ci moja obecność…jeśli zostanę? – zapytał niepewnie.
-Oczywiście, że nie. – zapewniłam, ściskając jego dużą, szorstką dłoń. Była ciepła, choć on sam siedział tam w bokserce. Jak mógł zachować tak wysoką temperaturę ciała? –Popatrz, spadająca gwiazda. Pomyśl życzenie. – rzekłam podekscytowana, gdy odwróciłam wzrok i spojrzałam w ciemne niebo. Zamknęłam lekko oczy i zażyczyłam sobie tego, co od razu przyszło mi na myśl, po czym się uśmiechnęłam.

Zayn zachichotał. I zrobił to samo. Po raz pierwszy usłyszałam szczerość w jego chichocie, a nie drwinę i ironię. Brzmiało to nadzwyczaj słodko.

-O czym pomyślałaś? – zapytał.
-Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni. – powiedziałam tajemniczo, przygryzając wargę i mój wzrok padł na nasze wciąż splecione dłonie. Poczułam motyki w brzuchu.

Czekaj. Stop. Wróć. Naprawdę poczułam motylki w brzuchu?!

*

Leżałam w łóżku i myślałam o Zayn’ie. Co oznaczało jego zachowanie w ogrodzie? Siedział ze mną w milczeniu, dopóki nie zdecydowałam, że idę się położyć. On jeszcze na chwilę został.

Czy w taki sposób okazał mi współczucie i litość? Dlaczego zapytał o moich rodziców? Dlaczego złapał mnie za rękę i pytał o wypowiedziane życzenie? O czym on pomyślał?

Niczego nie rozumiałam.

Nagle rozległo się pukanie do moich drzwi.

-Proszę. – odpowiedziałam ciekawa, kto o tej porze postanowił złożyć mi wizytę. Do pokoju zajrzała postać o blond włosach. –Hej, Niall. Co tu robisz? – zapytałam z uśmiechem.
-Hej, Veri. Przepraszam, że tak późno. Miałem nadzieję, że nie spałaś. Mogę wejść? – nawijał jakby podekscytowany.
-Jasne. Śmiało. – zachęciłam go, gdyż naprawdę zainteresował mnie cel jego wizyty. –Coś się stało? – rzuciłam, gdy podszedł bliżej.
-Chciałem tylko zapytać, czy… wybrałabyś się z nami i Danielle jutro na miasto? – spytał niepewnie.
-Kim jest Danielle? – chciałam się dowiedzieć.
-Och, to dziewczyna Liama. – odpowiedział z uśmiechem.
-Bardzo chętnie, ale… nie wiem, czy nie będę wam przeszkadzać. – wahałam się.
-No co ty. Wszyscy chcieli, żebyś szła. – zapewnił mnie.
-Serio? – uśmiechnęłam się niepewnie.
-Jasne. Nawet Zayn stwierdził, że to dobry pomysł. A jeśli zgadza się, by dołączyły do nas jakieś dziewczyny, to naprawdę musi… ymm… być święto. – dokończył nerwowo. –Dobra, to idę powiedzieć, że się zgodziłaś. – stwierdził. –Dobranoc. – rzucił na pożegnanie.
-Dobrej nocy, Nialler. – pożegnałam go.

Naprawdę chciał powiedzieć, że… „to święto”? – zastanawiałam się. No cóż. Chyba nigdy nie ogarnę logiki facetów. A zwłaszcza tych w tym domu.

*

Nie mogłam spać. Co więcej – znów płakałam. Nie mogę się pogodzić z tym, co się stało parę dni temu. Mówię oczywiście o wydarzeniu pod moim domem. Dawnym domem. Ale czy idzie pogodzić się ze śmiercią kogoś bliskiego? Olly chciałby, żebym była silna i żyła dalej. Jednak nie potrafię. Za dnia wdziewam kamienną maskę, a w nocy… po prostu płaczę i załamuję się. Wydaje mi się, że jeszcze nie pogodziłam się z tym, że odszedł i mam wrażenie, że wróci na kilka dni i znów zamieszkamy razem…

Postanowiłam zejść do kuchni, by się napić mleka. Nie, tym razem nie alkoholu i nie zamierzam mieć z tym czymś nic wspólnego jeszcze przez bardzo długi czas.

Bezszelestnie zeszłam ze schodów, dotarłam do kuchni, zaświeciłam światło i otworzyłam lodówkę w poszukiwaniu mleka. Znalazłam je. Nie, że jestem jego wytrawną fanką, ale czasem lubię wypić trochę. Przypominają mi się czasy dzieciństwa: kiedy gdy nie mogłam spać, mama przynosiła mi szklankę mleka i czekała aż bezsenność przeminie. Czasem brakuje mi rodziców, ale… nauczyłam się żyć bez nich. Szukałam w szafkach szklanki, czując się jak złodziej, bo nawet nie wiedziałam gdzie są.

-Trzecia szafka od lewej. – usłyszałam za sobą głos. Podskoczyłam i pisnęłam ze strachu, odwracając sie. –Spokojnie, to tylko ja. – uspokoił mnie Liam.
-Przestraszyłeś mnie. – przyłożyłam dłoń do piersi i próbowałam uspokoić oddech.
-Przepraszam. – zaśmiał się cicho. –Chciałem tylko pomóc. – dodał po chwili.
-Dziękuję. – odrzekłam i sięgnęłam po szklankę.
-Nie możesz spać? - zapytał, siadając przy stole.
-Nie. – rzuciłam, nalewając mleko.
-Widziałem jak rozmawialiście z Zaynem… w ogrodzie. – rzekł z nutką ciekawości w głosie.
-Ach, tak. Przyniósł mi koc. – wzruszyłam ramionami.
-To miłe. Wiem, że Zayn wydaje ci się… dziwny. W naszym towarzystwie jest dla ciebie niezbyt miły, a gdy jesteście sami jest zupełnie odwrotnie. – zagadał.
-Skąd wiesz? – chciałam wiedzieć.
-Znam go na wylot. Poza tym widziałem po mimice jego twarzy i w ogóle.– odrzekł. 

Chciałam mu złośliwie zarzucić, że podglądał, ale nie zdążyłam, bo z jego ust wyrwały się kolejne słowa.

–Zaintrygowałaś go. – uśmiechnął się, a ja się zarumieniłam.
-Tym, że prawie popełniłam samobójstwo? – rzekłam z ironią, by odwrócić uwagę od moich zaróżowionych policzków.


________________
Witajcie, oto piąty rozdział. 
Co o nim myślicie? :)
Z góry przepraszam, jeśli występują jakieś literówki, ale chciałam dodać rozdział jeszcze dziś i przepisywałam go szybko z zeszytu. x
Kolejną postacią, która pojawiła się w opowiadaniu (choć tylko została wymieniona) jest Danielle - dziewczyna Liama! :)

Dziękuję za wszystkie dotychczasowe komentarze i wejścia. Czytając je mimowolnie się uśmiecham i cieszę się, że opowiadanie kilku osobom przypadło do gustu. x

Ciekawi kolejnych wydarzeń? :)

xoxo, @little_while


6 komentarzy:

  1. Wiedziałam, że Zayn coś do niej czuje. Po prostu wiedziałam. Nie mogę się doczekać jak rozwinie się ich znajomość. :)
    Poza tym rozdział napisany znakomicie, ale chyba wiesz, że tak myślę o Twoich małych dziełach, nie?
    @TheIrishsWife

    OdpowiedzUsuń
  2. JEZU ŚWIETNE *.* Naprawdę <3 Widzę, że Zayn coś ma do "Veri" hahaha :D Czekam na kolejny! :D @yoibrooksy

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawa i to jak :)
    Awwh, słodki jest taki Zayn.. No ale kiedy on nie jest słodki? :D
    Czekam x

    OdpowiedzUsuń
  4. Super! Awww Zayn! Pisz dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  5. uwielbiam te opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajne opowiadanie : )
    Czytam dalej <3

    OdpowiedzUsuń

Każdy może dodać komentarz. Nawet anonimowi użytkownicy.
Brak weryfikacji obrazkowej:)