Informacje

Informacje:
1. Częstotliwość dodawania nowych rozdziałów to ok. co dwa dni.
2. Byłoby miło, gdybyście komentowali. Więcej komentarzy = szybciej opublikowany nowy rozdział.
Komentować może każdy, nawet anonimowy użytkownik, BRAK weryfikacji obrazkowej!:))
3. Jeśli jednak nie chce Ci się komentować, przynajmniej oceń rozdział (na dole posta). Dziękuję. x
4. Na stronie "Bohaterowie.." możesz zobaczyć jak wyglądają postacie w opowiadaniu. Zachęcam do systematycznego odwiedzania strony, gdyż jest ona aktualizowana z każdym rozdziałem.
5. Chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach? NAPISZ na stronie 'Informowani'! Najlepiej, jeśli podasz nazwę twittera (np. @little_while) :)
6. Zamiast spamować pod rozdziałem, podaj link do swojego bloga na stronie "Polecam". Jeżeli ktoś zechce, chętnie odwiedzi Twojego bloga i będzie to bardziej skuteczne, gdyż będzie wiedział gdzie szukać adresu. x
7.W razie jakichkolwiek pytań, piszcie do mnie na twitterze: @little_while
8. Informacje stąd będą aktualizowane i czytając je, będziecie na bieżąco.

Każda Wasza opinia (w formie komentarza lub oceny) jest mile widziana:)


Aktualizowano: 02.08.2013r. 00:58

13.08.2013

Eleven.

*Veronica’s POV*

Wiele spraw pozostało niejasnych. Po pierwsze, dlaczego dziadek zostawił mi ten spadek, skoro widziałam go z trzy razy w całym moim życiu i nie utrzymywałam z nim kontaktu. Po drugie, skąd mój ojciec miał u siebie w domu list zaadresowany do mnie. Po trzecie, czego chłopcy szukali w jego domu. Po czwarte, czy znaleźli go przypadkowo, czy wiedzieli że on tam jest. Po piąte, co teraz ze mną będzie? Miałam jeszcze milion innych pytań i wątpliwości. Totalny bałagan pozostał w mojej głowie. I czułam, że na większość z nich nie poznam odpowiedzi. Sama nie wiem, czy chciałam znać odpowiedź…

Leżałam na łóżku i czułam się okropnie. Moje życie stało się jakimś cholernym kiepskim filmem. Potrafiłam wytrzymać naprawdę wiele, ale to było dla mnie zbyt dużo. Coś we mnie pękło i silna natura zniknęła. To wszystko, co stało się w ciągu kilku ostatnich dni, przerosło mnie. Nie potrafiłam udawać, że jest dobrze, bo nie było. Nic. Śmierć brata. Pojawienie się ojca. Odkrycie jego nieszczerych intencji. To naprawdę moje życie? Czy tylko sen? Niech mnie ktoś z niego obudzi…

Płakałam już tak długo, że nawet nie zdawałam sobie sprawy, że nadal to robię. Ponownie uciekłam od chłopaków z salonu. Nie lubię, gdy ktoś widzi, że płaczę. Może byłam po prostu zbyt długo silna i teraz muszę odreagować? Niemniej jednak czuję się idiotycznie, że wylałam tyle łez. I wciąż to robię.

Czułam się cholernie samotna. Nie pozostał już nikt, na kim mi zależało. Zaczęłam bać się życia. Wszystko mnie przerażało, bo od tamtej chwili musiałam stawić czoła sama temu wszystkiemu. Podejrzewałam, ba byłam pewna, że nie dam sobie rady. Jak miałam zaufać komuś, skoro nawet mój ojciec mnie okłamał? Nie ufałam nawet sobie. Powoli zanikałam prawdziwa ja, zamykałam się w sobie. Gdzie podziała się ta dziewczyna sprzed kilku miesięcy, potrafiąca cieszyć się życiem? Czułam się pusta, jakbym była zupełnie wyprana z uczuć. Chciałabym zniknąć stąd, z tego miasta, z tego życia, nawet z mojego dotychczasowego ciała. Czułam się tutaj jak intruz. W sumie sama już nie wiedziałam kim byłam i czego tak naprawdę chciałam. Chyba powrotu do przeszłości i dotychczasowego życia z moim bratem. Nie radziłam sobie z obecną sytuacją. Cały mój świat się zawalił. Najgorsze było to, że nie mogłam nic z tym zrobić. Tegoroczne wakacje to piekło.

*

Przez dwa kolejne dni nie opuszczałam mojego łóżka z wyjątkiem wizyt w łazience. Straciłam rachubę czasu i wydawało mi się, że minął tydzień.. lub dwa. Na przemian płakałam i zasypiałam wykończona psychicznie, po jakimś czasie budziłam się z koszmarów i znów płakałam, by zmęczona tą czynnością ponownie wpaść w objęcia Morfeusza i obudzić się poprzez koszmar. Byłam w jakimś błędnym kole. Chłopcy kilkakrotnie próbowali ze mną pogadać, ale jedyne, co otrzymywali z mojej strony to cisza lub zwrot „Chcę zostać sama”. Przynosili mi coś do jedzenia, pocieszali mnie. Próbowali do mnie dotrzeć. Jednak bez skutku. Wszystko, co robili, było skazane na klęskę. Nikt nie odniósł sukcesu i nikomu nie powiedziałam, co się ze mną naprawdę dzieje. Czułam się, jakbym była uwięziona w moim ciele i tak szczelnie opatrzona rozpaczą, że prawdziwa ja nie mogła nic z tym zrobić, choć głucho krzyczała ze środka, by zostać uwolniona. Wszystko mnie przerosło. Po co miałam to zmieniać. I tak tkwiłam w martwym punkcie. Chciałam być sama. Musiałam sobie wszystko poukładać. Dopiero teraz dotarło do mnie, że Olly odszedł w tak tragiczny sposób. Na zawsze.

*

Kolejny dzień na pierwszy rzut oka nie przyniósł żadnych zmian. Wciąż czułam się wrakiem człowieka. Jednak jak długo mogłam się w taki sposób ukrywać przed światem? Ile mogłabym tak przetrwać? Czułam się słaba, bo przez ponad siedemdziesiąt dwie godziny nic nie zjadłam. Nie tknęłam nic, co przynieśli mi chłopcy.

Ociężale podniosłam się do pozycji siedzącej. Wzięłam z szafki nocnej talerz z kanapkami z serem, ogórkiem i pomidorem. Zjadłam dwie. Były smaczne i moje kubki smakowe wydawały się zadowolone. Żołądek również ucieszył się z porcji jedzenia. Dopiero teraz rozejrzałam się po pokoju i dostrzegłam pudła. Dużo pudeł. To te, w których znajdowały się rzeczy z domu… Musieli je przynieść, kiedy spałam. Dlaczego zrobili dla mnie tak wiele? To część dotrzymywania obietnicy, danej mojemu bratu?

Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i podeszłam do lustra. Wpatrywałam się w swoje odbicie i nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. To naprawdę byłam ja? Jakiś czas temu wyglądałam… lepiej. Czerwone, zapuchnięte oczy. Zmęczona, blada twarz. To było straszne. Nie poznawałam siebie.

Związałam mokre włosy w wysoki kucyk. Postanowiłam zająć się rozpakowywaniem rzeczy, by zająć czymś myśli i nie dołować się ponownie. Ostatnie dwa dni były straszne. Nie chcę znów bezsilna leżeć w łóżku i po prostu płakać. Jednak to, co działo się z mojej perspektywy nie mogło równać się temu, jak widzieli to chłopcy. Co oni mogli sobie o mnie pomyśleć? To musiało być przerażające.. Mówili do mnie, a ja zamknęłam się w sobie i płakałam. Nie byłam pewna, czy mogłam im zupełnie zaufać. Wiedziałam, że chcieli mi pomóc, ale po tym wszystkim z moim ojcem… Sami rozumiecie. Zdecydowanie moją największą wadą była naiwność.

Podeszłam do pudeł z moimi ciuchami i zaczęłam układać je w dużej, pojemnej szafie. Świetnie, że pomyślałam o podpisaniu na wierzchu, co gdzie się znajduje.

-Co u ciebie? Pomóc? – usłyszałam głos Liama. Odwróciłam się w jego stronę. Nie słyszałam nawet, że wszedł.

-Nie, dzięki. – mruknęłam i wróciłam do wcześniejszego zajęcia. Mój głos wydawał się strasznie dziwny. W końcu ostatnio mało się odzywałam i jeszcze ten płacz…

-Martwiliśmy się. I wciąż martwimy. – powiedział, zbliżając się. Spojrzałam na niego. Biło od niego ciepło i troska. Był opiekuńczym facetem. Przypominał mi pod tym względem Olly’ego.

-Nie macie o co. Już jest wszystko ok. – zapewniłam go, posyłając najmilszy uśmiech, na jaki było mnie stać.

-Wiesz, że zawsze możesz na nas liczyć? – upewnił się. To poruszyło moje serce. Mogłam liczyć na ich pomoc. Więc nie zostałam sama. Miałam jeszcze ich.

-Dziękuję. To wiele dla mnie znaczy. – szepnęłam wystarczająco głośno, by usłyszał. Uśmiechnął się ciepło.

-Wiesz, my musimy wyjść… do pracy. Chcesz, by zadzwonić po Danielle? – zapytał niepewnie. Do pracy? Nie wiedziałam, co miał dokładnie na myśli, mówiąc praca. Ale domyśliłam się, że nie powinnam znać szczegółów. W sumie im mniej wiedziałam, tym lepiej spałam.

-Nie trzeba. Muszę to rozpakować. Dam radę. – zapewniłam go. Miałam nadzieję, że odpuści i będę mogła zostać sama.

-Jesteś pewna? – jego głos zdradzał, że miał wątpliwości. W sumie ja też je miałam, ale chyba potrzebowałam jeszcze odrobinę samotności.

-Tak. – potwierdziłam.

W razie potrzeby podał mi telefon do niego i do Danielle, gdybym czegoś potrzebowała. Doceniałam to.

Znów zabrałam się za rozpakowywanie pudeł. Postanowiłam, że ubrania Olly’ego zostaną nietknięte i położyłam je na szafę, co kosztowało mnie wiele trudu, by tam dosięgnąć.

Po wielogodzinnej pracy, w końcu opróżniałam kartony i poczułam się prawie jak u siebie. Przez to wszystko zapomniałam o telefonie komórkowym i laptopie, które dopiero teraz uruchomiłam.

Nie spodziewałam się żadnych wiadomości. W końcu były wakacje, każdy gdzieś wyjechał. A ja nie należałam do osób z wielkim gronem przyjaciół. Czasem utrzymywałam kontakt z kilkoma znajomymi, ale nie byli oni mi bardzo bliscy i nie powierzałam im każdego mojego sekretu. Spędzaliśmy ze sobą co jakiś czas kilka chwil, trochę rozmawialiśmy i to na tyle. Tak jak się spodziewałam, zero wiadomości. Nawet gdybym je miała, nie odpisałabym, bo nie miałam nic na koncie.

Dzięki dostępowi do bezprzewodowego Internetu przejrzałam ogólnie facebook’a i twitter’a. Wszędzie mnóstwo zdjęć z wakacji. Wszędzie opis, jakie one są wspaniałe. Jednak nie dla mnie. Postanowiłam wyłączyć laptopa, bo nie chciałam tego oglądać. Rzuciłam go na łóżko i głośno westchnęłam.

*

Smażyłam ostatnią partię naleśników dla chłopców. Niedawno im obiecałam, że je przygotuję. Jako, że chciałam się czymś zająć, by nie myśleć o niczym, co znów doprowadzi mnie do płaczu, wydawało mi się, że to idealne zajęcie. Na dodatek wcześniej znalazłam potrzebne składniki, więc wydawało się to dobrym  pomysłem. Włączyłam radio. Leciało akurat „Gym Class Heroes - Stereo Hearts ft. Adam Levine”, więc cicho nuciłam słowa piosenki. Krzątanie się po kuchni działa na mnie kojąco. Zwłaszcza po dobrze umeblowanej i przestronnej kuchni. Zastanawiałam się kto urządził ich dom. Był przytulny i jednocześnie przestronny i nowoczesny. Podobało mi się tutaj.

Usłyszałam odgłos przekręcanego klucza w drzwiach wejściowych, które po sekundzie otworzyły się i dom wypełniły wesołe głosy chłopaków. Weszli do kuchni i zamurowało ich. Patrzyli na mnie, jakby zobaczyli ducha. Było coś nie tak z moim kokiem? Ubrudziłam czymś czarną bokserkę lub szorty? Czy to obraz mnie smażącej naleśniki jest taki…zdumiewający?

-Jesteście głodni? – przerwałam niezręczną ciszę, posyłając im miły uśmiech. Obdarzyli się pytającym spojrzeniem. Chyba nie spodziewali się, że po tym wszystkim tak szybko zobaczą mnie przy tak zwykłej czynności.

-Strasznie. – odezwał się Niall, podbiegając do sterty naleśników i wziął kilka, kładąc je na jednym z pięciu postawionych obok talerzy. Jego śladem podążyli pozostali, przy okazji dziękując mi za przyrządzenie „kolacji”.

Poinformowali mnie, że są przepyszne, co wywołało uśmiech na mojej twarzy. Czułam się w czymś dobra. To tylko naleśniki, ale przecież mogę otworzyć naleśnikarnię i zarobić na niej miliony…

Żartuję.

To miłe, że próbując uciekać od nieznośnych myśli, zrobiłam coś pożytecznego. W sumie w taki sposób mogłam ich przeprosić za scenę, której byli świadkami i jednocześnie podziękować za troskę.

-Wiesz, co będziesz robić jutro? – zapytał nagle Louis, gdy skończyłam myć patelnię.

-Umm. Nie. – odpowiedziałam, patrząc na niego ze zdziwieniem.

-Chciałabyś wybrać się z nami na wyścigi? Dan będzie. – powiedział, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.

-Wyścigi? – upewniłam się, czy dobrze usłyszałam.

-Tak. Najpierw będą wyścigi samochodowe, a później mała impreza. – powiadomił mnie Liam. Wszystkie spojrzenia były skierowane na mnie. Czekali na moją odpowiedź?

-Umm… Nie wiem. Nie powinnam iść na imprezę, kiedy… wiecie. – przygryzłam dolną wargę, zastanawiając się. Nie miałam ochoty na zabawę po tych wszystkich… wydarzeniach.

-Och, proszę. Kumpel z naszej ekipy będzie się ścigał, poza tym powinnaś wyrwać się z domu. – przekonywał Niall. Szczerze? Bałam się tego trochę. Wyścigi samochodowe? Nie miałam z tym wcześniej do czynienia i nie wiedziałam, czy chcę mieć. W sumie wolałam siedzieć w domu. Miałam kilka spraw do przemyślenia i poszukania odpowiedzi na nurtujące pytania.

-Będzie fajnie. – zachęcił Harry. Nie mogłam znieść dłużej ich proszących spojrzeń. Naprawdę chcieli, żebym poszła tam z nimi?

-Więc mówicie, że Danielle też tam będzie? – przygryzłam wargę, lekko się uśmiechając. Wiedzieli, że mnie przekonali, choć ja sama nie byłam pewna, czy byłam przekonana, by tam pójść.


____________
Przepraszam, że rozdział pojawił się dopiero dziś, ale nie miałam weny i mam pewne problemy osobiste.
Mam nadzieję, że kolejny uda mi się napisać i dodać wcześniej.
Dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia.
Do następnego. x

18 komentarzy:

  1. Super :) czekam nn :* Ciekae czy pomiędzy Zaynem a Veronicą coś będzie ^^ :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Już nie mogę doczekać się następnego. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. fajny czekam na next i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Czekam na kolejne rozdziały ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo szkoda mi Veronici ( nie wiem jak to napisać hehe :)).
    Tyle przeszła db, że ma wsparcie od strony chłopaków, bo od rodziny to nie ma czegoś się spodziewać.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny :

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski rozdział!
    Powodzenia z problemami, żeby się ułożyło dobrze :)
    Czekam na następny.
    Weny x

    OdpowiedzUsuń
  7. Super <3 czekam na dalsze losy bohaterów. Mam pytanie. To jest twój jedyny blog czy masz więcej?
    Zapraszam także na mojego bloga z imaginami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aktualnie ten jest jedyny. wcześniej prowadziłam bloga z imagine'ami, ale zawiesiłam go.
      xoxo, @little_while

      Usuń
    2. Szkoda, że zawiesiłaś, ale podaj link to chętnie przeczytam te napisane xoxo

      Usuń
    3. http://fallinloveinimagine.blogspot.com/

      Usuń
  8. Super!!! Next <3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetne :) masaka uzależniłam sie od twojego opowiadania wchodzę na niego ze 3 razy dziennie i patrze czy nie ma rozdziału xd :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Opowiadania są REWELACYJNE! Naprawdę napisane świetnie! Język jest fantastyczny dla tego typu opowiadań. Szczerze? W życiu nie czytałam lepszego bloga! Świetna robota! :) :) :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kiedy następny rozdział ? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. postaram się dodać dziś w nocy lub jutro wieczorem. x

      Usuń
  12. Pozwolę sobie pochwalić Twój styl pisania, bo jest niesamowity. Bardzo lubię to opowiadanie. :) A fakt, że nie czytam opowiadań, które są słabo napisane, powinien być dla Ciebie komplementem.
    Jestem ciekawa co wydarzy się na wyścigach...
    @TheIrishsWife

    OdpowiedzUsuń

Każdy może dodać komentarz. Nawet anonimowi użytkownicy.
Brak weryfikacji obrazkowej:)