Informacje

Informacje:
1. Częstotliwość dodawania nowych rozdziałów to ok. co dwa dni.
2. Byłoby miło, gdybyście komentowali. Więcej komentarzy = szybciej opublikowany nowy rozdział.
Komentować może każdy, nawet anonimowy użytkownik, BRAK weryfikacji obrazkowej!:))
3. Jeśli jednak nie chce Ci się komentować, przynajmniej oceń rozdział (na dole posta). Dziękuję. x
4. Na stronie "Bohaterowie.." możesz zobaczyć jak wyglądają postacie w opowiadaniu. Zachęcam do systematycznego odwiedzania strony, gdyż jest ona aktualizowana z każdym rozdziałem.
5. Chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach? NAPISZ na stronie 'Informowani'! Najlepiej, jeśli podasz nazwę twittera (np. @little_while) :)
6. Zamiast spamować pod rozdziałem, podaj link do swojego bloga na stronie "Polecam". Jeżeli ktoś zechce, chętnie odwiedzi Twojego bloga i będzie to bardziej skuteczne, gdyż będzie wiedział gdzie szukać adresu. x
7.W razie jakichkolwiek pytań, piszcie do mnie na twitterze: @little_while
8. Informacje stąd będą aktualizowane i czytając je, będziecie na bieżąco.

Każda Wasza opinia (w formie komentarza lub oceny) jest mile widziana:)


Aktualizowano: 02.08.2013r. 00:58

8.08.2013

Nine.

<Dla jasności: kursywa (pochylona czcionka) oznacza wspomnienie, przywołanie wydarzenia sprzed jakiegoś czasu>

*Veronica’s POV*

Atmosfera była napięta jak nigdy wcześniej. Po prostu siedzieliśmy w salonie i jedliśmy pizzę, czasem wymieniając spojrzenia. Chłopcy nie odzywali się. Czułam się dziwnie. Zawsze byli bardzo rozmowni, niemal nie zamykały im się usta. Wciąż mieli coś do powiedzenia. A po dzisiejszym incydencie z wizytą mojego ojca.. po prostu siedzieli i milczeli. Zerkałam na Zayn’a. Ani razu nie podniósł wzroku z podłogi. Wpatrywał się w nią uważnie.

-Muszę wyjść. – wstał nagle i opuścił pomieszczenie. Niemal wybiegł z domu.

Czy to moja wina? Zrobiłam coś złego? Zayn się do mnie nie odzywał – zaczynałam się przyzwyczajać, choć miałam nadzieję, że po tym wszystkim, co miało miejsce poprzedniej nocy w klubie, w końcu zacznie traktować mnie inaczej. Ale czegoś takiego nie spodziewałam się po innych. Po Liamie, który znajdował świetne tematy do rozmów i dyskusji. Po Niallu, który wciąż żartował, rozluźniał atmosferę i śmiał się w niebogłosy. Po Harrym, który był otwarty i potrafił poruszyć każdy temat i sprawić, by rozmówca czuł się swobodnie. Po Louisie, który miał zawsze swoje zdanie i chętnie się nim dzielił. Czy to ja stałam się powodem tego milczenia? Przestali mnie obdarzać sympatią? Stałam się intruzem?

-Dziękuję za pizzę. Pójdę na górę. – przerwałam ciszę, posłałam delikatny uśmiech i poszłam do pokoju. Bezwładnie opadłam na łóżko. Nie mogłam tam z nimi dłużej siedzieć. Jestem zdana na samotność.

Po jakimś czasie usłyszałam ciche pukanie do drzwi.

-Proszę. – powiedziałam i podniosłam się do pozycji siedzącej.

-Hej. – przywitał się ze mną Niall, poprawiając swoją blond czuprynę.

-Hej. – odpowiedziałam, bawiąc się palcami. Poklepałam miejsce na łóżku obok mnie, by usiadł. Podszedł i zajął wskazane przeze mnie miejsce. Oboje spuściliśmy wzrok. Prawdopodobnie chciał coś powiedzieć, więc postanowiłam poczekać aż zacznie.

-Tak zastanawiałem się, czy chciałabyś pojechać do domu po resztę swoich rzeczy… Wtedy wzięłaś niewiele i na razie będziesz mieszkać z nami, więc… - urwał. Nie wiedział jak dalej ułożyć zdanie. Nie spodziewałam się, że zaproponuje mi to dziś. Jego głos drżał i wyjawiał niepokój. Dlaczego? Przejmowałby się, czy jestem gotowa tam pojechać? Potwierdził, że na razie będę mieszkać z nimi. Uff, więc chyba nie chcą się mnie pozbyć. –Jeśli nie chcesz teraz, to…

-Naprawdę mógłbyś ze mną tam pojechać? – zapytałam, patrząc w jego błękitne oczy. Biło od niego ciepło i troska. Pokiwał twierdząco głową. –Chciałam was o to prosić, ale nie wiedziałam, czy to nie będzie problem.

-Oczywiście, że nie. Jeśli chcesz, możemy jechać nawet teraz. – zaproponował. Wiedział, że to ciężki temat i podszedł do niego delikatnie.

-Dobrze byłoby mieć to za sobą. – szepnęłam.

*

Wiedziałam, że wejście do domu będzie niewiarygodnie trudne. Wszystko przypominało mi o Olly’m. Czułam tak ogromną pustkę jak nigdy wcześniej. Czy to możliwe, że po prostu odszedł?

Poszłam do swojego pokoju pakować rzeczy. Starałam się myśleć o czymś innym, ale przed oczyma wciąż miałam wspomnienia związane ze swoim bratem. Jego uśmiech, oczy, rysy twarzy… Dlaczego docenia się czyjąś obecność dopiero, gdy ta osoba odejdzie? Nigdy nie powiedziałam mu jak bardzo go kocham. Nigdy nie podziękowałam szczerze za to, że był przy mnie i dla mnie. Pamiętam każdą naszą sprzeczkę. Zawsze na początku wyglądało to poważnie, jednak nie potrafiliśmy się na siebie długo gniewać i po kilku godzinach godziliśmy się. Nienawidziłam widzieć go złego, czy smutnego. Pocieszaliśmy się nawzajem. Byliśmy dla siebie wsparciem. Mieliśmy tylko siebie. Obiecał, że nigdy mnie nie zostawi. Najwidoczniej nie mamy wpływu na bieg wydarzeń i nie każdą obietnicę da się dotrzymać. Trudno pogodzić się ze stratą bliskiej osoby. Do mnie to chyba nawet jeszcze nie dotarło. Mój umysł zakodował, że on wyjechał, a później wróci.. Do końca nie jest to takie błędne, bo w końcu się spotkamy. Mam nadzieję, że będzie czekał na mnie tam, po drugiej stronie. Może nawet zarezerwuje dla mnie miejsce, żebyśmy rzeczywiście byli blisko siebie. I tam dotrzyma obietnicy. Nie, nie. Nie mógł odejść. Cały czas przecież mieszka w moim sercu. Zawsze tam będzie mieszkał. A może jego duch gdzieś tutaj jest i właśnie na mnie patrzy. Może czuwa nade mną. Na pewno jest gdzieś niedaleko. Był nadopiekuńczy, nie opuściłby mnie.

To wszystko nie miało sensu. Gubiłam się w moich myślach. W życiu zresztą też. Nic nie było poukładane. Wszędzie chaos i bałagan. Nie potrafię myśleć logicznie. Chyba oszalałam.

Poczułam czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłam wzrok. To tylko Niall. Nie wiedziałam, że również tutaj przyszedł. Musiałam długo stać i błądzić gdzieś myślami, bo zaczęło się ściemniać.

-Wszystko dobrze? Pomóc Ci? – zapytał, obdarowując mnie ciepłym uśmiechem.

Jak taki chłopak jak on może mieć taki fach? Jest zabawny, pogodny, kiedy potrzeba wspiera, troszczy się. Nie ma w nim choćby odrobiny zła. On naprawdę się zajmuje tym, czym mówił, że się zajmuje? Gdybym nie była tego świadoma, znając jedynie go od tej strony i gdyby ktoś powiedziałby mi o jego ‘pracy’, kazałabym postukać się palcem w głowę. W sumie to dotyczy również pozostałych. Nie uwierzyłabym, że należą do jakiegoś tam gangu, czy jak oni to nazywają. A może po prostu ze względu na to, że jestem siostrą ich przyjaciela, traktują mnie w ten sposób? Wiedzą, co przeżywam, więc okazują współczucie. Jedno jest pewne. Kiedy potrzeba pokazują ich dobre serca i są wspaniałymi przyjaciółmi… Przynajmniej ja ich uważam za przyjaciół.

-Tak, gdybyś mógł. – poprosiłam go, kończąc przemyślenia.

-Powiedz mi tylko co mam pakować. – powiedział, gotowy do pracy.

*

Wracaliśmy do domu chłopaków. Wzięłam pozostałe ubrania, jakiś sprzęt, niezbędne rzeczy… i ubrania Olly’ego. Chciałam, by coś, co mi go przypomina było przy mnie, a jego ciuchy wciąż nim pachniały. Mam nadzieję, że wszystkie rzeczy zmieszczą się w pokoju. W przeciwnym wypadku Niall zaoferował przetrzymanie czegoś u siebie lub ewentualnie w pomieszczeniu, które określił jako ‘graciarnia’, cokolwiek to znaczyło. Dziwiłam się, że tylko on ze mną pojechał. Jednak nie mogłam narzekać. Nie potrzebowałam całej eskorty. Miałam ochotę zacząć płakać, ale nie chciałam tego robić przy nim. Przywoływałam wesołe wspomnienia podczas drogi powrotnej, która upływała w milczeniu.

-Rozpakujemy samochód jutro. Jest już późno. Powinnaś odpocząć. – rzekł, gdy wyszliśmy z samochodu. Zgodziłam się. Byłam wyczerpana. Tego dnia stało się naprawdę wiele. Niezapowiedziana wizyta, powrót do domu.. Nie wiedziałam, co się z nim stanie. Pewnie na razie będzie stał pusty. Co dalej, nie mam pojęcia. Pewne jest, że za nic go nie sprzedam.

-Dobrze, że jesteście. Chodźcie do salonu. – Liam odetchnął z ulgą, gdy zobaczył nas wchodzących do środka. Zaniepokoiłam się jego słowami.

-Coś się stało? – zapytałam, obdarzając go pytającym spojrzeniem. Czy ten dzień nie może się skończyć?



*Kilka godzin wcześniej*

*Zayn’s POV*

-Gdzieś Ty do cholery był? – przywitał mnie Payne, gdy przekroczyłem próg salonu. Czy oni tutaj siedzieli cały czas, odkąd wyszedłem, nie ruszając tyłków z siedzeń?

-Musiałem wyjść i przemyśleć to wszystko. – odpowiedziałem szczerze. Czyżby właśnie miała nastąpić kontynuacja rozmowy, którą zaczęliśmy wcześniej?



Po rozmowie z Veronicą, postanowiłem jak najszybciej opuścić jej pokój. Wymówką była pizza. To wszystko, co mogłem wymyśleć. Jestem zajebiście kreatywny. Czujecie ten sarkazm? Zbiegłem po schodach i poszedłem do chłopaków. Siedzieli w salonie i czekali na mnie.

-I jak? – zapytał Harry. No durniejszego pytania się nie dało?

-A jak sądzisz? – warknąłem wściekły. Byłem zły na siebie, nie na niego, tak dla jasności. Jednak kiedy jestem w stanie takim jak ten, nie mam zamiaru udawać, że wszystko jest ok. Skoro nie było. Usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach. –Musimy coś zrobić. Tak być nie może. –powiedziałem nagle, patrząc na pozostałych.

-Co masz na myśli? – dopytywał się zdezorientowany Liam.

-Nie możemy tego tak zostawić. Czuję się z tym cholernie kurewsko. – wycedziłem przez zęby.

-Opanuj się, Malik. Co jej powiedziałeś? – naciskał Louis, wpatrując się we mnie dociekliwie.

-Serio? Teraz chcesz tutaj o tym rozmawiać? – rzuciłem. Wskazałem na drzwi, w których w każdej chwili może pojawić się Veronica, która miała zejść na dół i zjeść z nami pizzę. Chyba każdy z nich zrozumiał o co chodzi. Nie chciałem, by usłyszała tę rozmowę.

-Dobra. Pogadamy później. – powiedział Liam wyrozumiale.

Jak dobrze, że mam do czynienia z mądrymi ludźmi, a nie z jakimiś debilami.




-Niall zabrał Veronicę do jej domu pół godziny temu. – przemówił Liam, spoglądając na zegarek. Zawsze musi być takim perfekcjonistą?

-Wiem. Odczytałem sms’a. – mruknąłem, siadając na poprzednim miejscu.

-To powiesz nam co jej powiedziałeś? – dopytywał Louis. Ten to nie odpuści. Co jak co, ale są bezpośredni. I to mi się podoba.

-Że ja wykorzystałbym szansę odbudowania więzi z ojcem i tak czy inaczej, poradziłem, by zamieszkała z nim. – powiedziałem szybko, byleby wyrzucić te słowa z siebie. Zrobiło mi się niedobrze ponownie wypowiadając je. Chciałem się spoliczkować za bycie debilem. Oczywiście zrobiłem to.. w myślach.

-Czyli tak jak chciał. – podsumował Harry, głośno wzdychając. Był w trakcie porodu, czy jak?

-A jakbyście zrobili na moim miejscu, kiedy on ma to pieprzone nagranie?! – wrzasnąłem. Łatwo im oceniać, kiedy nie są w tak idiotycznej sytuacji jak ja. Milczeli. Jasne. Zrobiliby tak samo.

-Ok. Racja. Też bym tak zrobił. – przyznał w końcu Louis. Nareszcie! Widziałem, że jest zrezygnowany.

-Trzeba to jakoś rozegrać póki nie jest za późno. – stwierdził Liam. No w końcu się obudził. Myślałem, że zapadł w sen zimowy.. mniejsza z tym, że jest lato.

-Tylko jak? – zapytał Styles, zapoczątkowując burzę mózgów.

-Moim zdaniem powinna się dowiedzieć. Nie jest dzieckiem. – odezwał się po chwili Tomlinson. Ten to zawsze ma „genialne pomysły”. Mam nadzieję, że śmierdzi wam tu sarkazmem.

-Może w innym przypadku to by się sprawdziło, ale tutaj? Oszalałeś? Mam iść do niej i powiedzieć, że jej ojciec, będący kryminalistą, szantażuje mnie nagraniem, które nie może trafić w ręce policji, bo skończę za kratkami za błędy jakie popełniłem, kiedy byłem szczeniakiem, dlatego muszę ją przekonać, żeby z nim zamieszkała? – nerwowo chodziłem po pokoju i żywo gestykulowałem dłońmi.

-Dokładnie tak. – wzruszył ramionami Tommo, jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie.

Walnąłem się otwartą dłonią w czoło. Przecież tylko żartowałem…



_________
Oto rozdział dziewiąty.
Co myślicie? x
Proszę o komentarze z Waszą opinią. To strasznie motywuje do pisania. x

Jeśli chcesz być informowany/a o kolejnych rozdziałach - podaj nazwę swojego twittera na stronie "Informowani". Jeśli zmieniłeś/aś nazwę na twitterze i nadal chcesz być informowany/a, napisz mi o tym. :)

Do następnego. x

14 komentarzy:

  1. Rozdział bardzo, bardzo dobry :)
    Szkoda, że tak czy tak będzie musiała zamieszkać z jej ojcem.. A może jednak coś wymyślą i się uda?
    Nie mogę się doczekać następnego *.*
    Weny x

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział jest całkiem w porządku. :)
    Podoba mi się.

    @hopebitchhope .

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale to wciąga XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem ci, że znalazłam twój blog dopiero wczoraj, ale nie żałuję !
    Przeczytałam od wczoraj wszystkie rozdziały i mega mnie wciągnęły ! *-*
    Piszesz niesamowicie ..sama bym tak chciała xD
    Ta historia bardzo mnie zaintrygowała jak i zaciekawiła .. :)
    Uwielbiam momenty kiedy Zayn jest dla niej taki miły i słodki i w ogóle *___________*
    A ta wizyta jej ojca ..bardzo mnie zszokowała ;o
    Jeszcze to jakieś nagranie ..
    Nie chcę żeby ona się od nich wyprowadzała ! xd
    Mam nadzieję, że Zayn i chłopcy coś wymyślą, byle tylko została z nimi. ;D
    Wierzę w nich ! xD
    A Victoria ? Współczuję jej ..osobiście nie wiem czy dałabym radę po utracie brata ..a wcześniej w sumie po utracie obojga rodziców .. ;/
    No cóż ..w skrócie rozdział jest dncwsensiwbdywn <--- pozytywnie oczywiście ^^
    Zakochałam się w tym opowiadaniu <3
    Czekam nn ;3


    + Jeśli masz ochotę ..wpadnij też do mnie :)
    onedirectionimaginyyy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na kolejny z niecierpliwością <3 ~@heroineNialler

    OdpowiedzUsuń
  6. GENIALNE. Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  7. aaaaa super czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  8. kocham twoje opowiadanie <3
    Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny blog :D czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  10. jedno słowo - genialne @dianaseth

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi sie sposob myslenia Malika, sama nie wiem czemu. Interesuje mnie tez co jest na tym nagraniu i skad ma je ojciec Veronici.
    Czekam na kolejny swietny rozdzial. :)
    @TheIrishsWife

    OdpowiedzUsuń
  12. Czekam na następny rodz.@So_Carolinee_xx

    OdpowiedzUsuń
  13. Zarąbiste!!!!! Next next next !!!

    OdpowiedzUsuń

Każdy może dodać komentarz. Nawet anonimowi użytkownicy.
Brak weryfikacji obrazkowej:)