Informacje

Informacje:
1. Częstotliwość dodawania nowych rozdziałów to ok. co dwa dni.
2. Byłoby miło, gdybyście komentowali. Więcej komentarzy = szybciej opublikowany nowy rozdział.
Komentować może każdy, nawet anonimowy użytkownik, BRAK weryfikacji obrazkowej!:))
3. Jeśli jednak nie chce Ci się komentować, przynajmniej oceń rozdział (na dole posta). Dziękuję. x
4. Na stronie "Bohaterowie.." możesz zobaczyć jak wyglądają postacie w opowiadaniu. Zachęcam do systematycznego odwiedzania strony, gdyż jest ona aktualizowana z każdym rozdziałem.
5. Chcesz być informowany/a o nowych rozdziałach? NAPISZ na stronie 'Informowani'! Najlepiej, jeśli podasz nazwę twittera (np. @little_while) :)
6. Zamiast spamować pod rozdziałem, podaj link do swojego bloga na stronie "Polecam". Jeżeli ktoś zechce, chętnie odwiedzi Twojego bloga i będzie to bardziej skuteczne, gdyż będzie wiedział gdzie szukać adresu. x
7.W razie jakichkolwiek pytań, piszcie do mnie na twitterze: @little_while
8. Informacje stąd będą aktualizowane i czytając je, będziecie na bieżąco.

Każda Wasza opinia (w formie komentarza lub oceny) jest mile widziana:)


Aktualizowano: 02.08.2013r. 00:58

6.08.2013

Eight.


-A…Adkins? – zapytałam, gdy wrócił mi głos.
-Witaj, córeczko. – odpowiedział, wpatrując się we mnie uważnie. -Podobno zmieniłaś nazwisko na nazwisko twojej matki.

Nie wiedziałam co zrobić. Co powiedzieć. Jak się zachować. Skąd on do cholery wiedział gdzie jestem?! Skąd wiedział, że zmieniłam nazwisko? Chciałam go zapytać o milion rzeczy, ale skończyło się na tym, że stałam jak wryta i się w niego wpatrywałam. Od ostatniego razu, kiedy go widziałam przybyło mu trochę zmarszczek i zmienił fryzurę. Ta była okropna.

-Co tutaj robisz i czego chcesz, Adkins? – wycedziłam w końcu.
-Ostatnio mówiłaś do mnie „tatusiu”. Dlaczego teraz zwracasz się do mnie po nazwisku? To taki proces w dojrzewaniu, czy co? – droczył się ze mną. Z pewnością z równowagi wytrąciło go moje bezpośrednie pytanie. Postanowił ze mną pogrywać. Nie rozumiem na co liczył. Na to, że wpadnę mu w ramiona, czy jak?
-Mój „tatuś” – zrobiłam w powietrzu cudzysłów - odszedł trzy lata temu. Od tamtej pory nie mam ojca. – powiedziałam, a trujący jad był w każdym z wypowiedzianych słów. Gdybym mogła go zabić wzrokiem, byłby martwy od kilku minut. Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo nim gardzę aż do teraz. Otworzył oczy ze zdziwienia. Tym razem jemu zabrakło słów? Nie spodziewał się takiej reakcji.

Staliśmy jeszcze jakiś czas w ciszy. Nikt nic nie mówił. Chłopcy po prostu siedzieli i patrzyli raz na mnie i raz na niego.

-Nie powinnaś tak się do mnie zwracać, młoda damo. Czy nie uczyliśmy cię z mamą…
-Matki też już nie mam. Właściwie dzięki mojemu kochanemu tatusiowi. – przerwałam mu. Nie potrafię opisać, co się ze mną działo. Władały mną najgorsze uczucia, jakie kojarzyły mi się z jego osobą: złość, rozczarowanie, nienawiść, pogarda. Nagle mój dobry humor znikł i poczułam, że jakaś inna postać, zawładnięta tymi uczuciami do człowieka stojącego naprzeciw mnie, przejmuje nade mną kontrolę. Chciałam tylko, by znów mnie zostawił. Pogodziłam się z jego odejściem i nie chciałam jego powrotu. Dobrze było bez niego. Dlaczego nie mogło tak pozostać?
-Kto cię nakarmił takim stosem kłamstw? Wiem, że źle zrobiłem, że od was odszedłem, ale...
-Nie wypieraj się tego wszystkiego. Kiedy nas zostawiłeś, z dnia na dzień widziałam, jak moja mama się ode mnie oddalała. Przez ciebie. Nie mogłam nic z tym zrobić. Cierpiałam. A ty zabawiałeś się z jakąś kochanką i byłeś z siebie zadowolony. – cedziłam przez zęby. Łzy napływały do moich oczu. Starałam się nie pozwolić im wypłynąć. Skutecznie. Nagle cały ten ból związany ze stratą obu rodziców powrócił ze zdwojoną siłą. Jak on miał czelność stać tutaj przede mną i mówić, że jest niewinny? To przez niego nasza rodzina się rozpadła i później pozostał mi tylko brat, którego już tutaj nie ma. Czy ten człowiek był zdrowy na umyśle?

-Nie powinniśmy tutaj rozmawiać w ten sposób. Nie przy nich. – wskazał na chłopaków, będących świadkami tej wymiany zdań.

-Nie mam o czym z tobą rozmawiać. – rzekłam. Nawet nie miałam na to ochoty. Z pewnością chciał porozmawiać ze mną na osobności i sprawić, żebym wymiękła. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Nie po tym wszystkim, co mi zrobił. Co nam zrobił. Mi i Olly’emu.

-Proszę tylko o pięć minut. O jedną rozmowę. Proszę cię, kochanie. – błagał, a w jego oczach dostrzegłam desperację.

-Po pierwsze nie nazywaj mnie kochanie. Po drugie masz tylko pięć minut, co do sekundy. – powiedziałam najchłodniej i najbardziej obojętnie, jak tylko potrafiłam. Nie mogłam uwierzyć, że się ugięłam. Ale jeżeli później miał dać mi spokój, postanowiłam się poświęcić.

-Zostawimy was samych. – zaproponował Liam, wstając z kanapy. Pozostali zrobili to samo i kierowali się do wyjścia. Postawiłam krok do przodu, by usunąć się z przejścia i by chłopcy mogli opuścić pomieszczenie. Spuściłam wzrok na dół. Gdybym zobaczyła w oczach któregoś z nich współczucie lub spojrzenie typu „trzymaj się”, pewnie bym pękła.

W końcu w pomieszczeniu zostałam tylko ja i Adkins, znany także jako mój ojciec. Czułam napiętą atmosferę między nami. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Pewność siebie mnie opuściła, bo stałam na niepewnym gruncie.

-Może usiądziemy? – zapytał niepewnie Adkins. Skinęłam głową. Usiadł na kanapie, na której poprzednio siedział, a ja postanowiłam usiąść na fotelu w bezpiecznej odległości od niego. Usłyszałam jak głośną westchnął i spojrzałam na niego wyczekująco.

-Wiem, że możesz mnie nienawidzić i…

-I masz rację. – przerwałam mu i splotłam palce dłoni, kładąc je na kolanie. Byłam zaskoczona moim poważnym tonem i dumna z faktu, że mój głos nie załamał się, ani nie drżał.

-Proszę, pozwól mi dokończyć to, co chcę ci powiedzieć. – obdarzył mnie proszącym spojrzeniem, a ja ponownie skinęłam głową, by kontynuował. –Więc nienawidzisz mnie i masz do mnie pretensje o wszystko, co się stało. Jak wiesz, między mną i twoją matką przestało się układać. Postanowiłem odejść. Teraz wiem, że to był zły wybór. Że mogłem zostać i spróbować wszystko odbudować. Ale nie mogę cofnąć czasu. Wiem, że czujesz do mnie pogardę, bo rozbiłem rodzinę. Wiem, że najpierw straciłaś mnie, później z dnia na dzień mamę i został ci tylko twój brat. Który również odszedł niedawno. – zatrzymał się i wziął wdech.

Wszystko wymawiał powoli i spokojnie, żebym mogła przeanalizować każde ze słów. Z pewnością układał sobie to wszystko wielokrotnie, bo nie wierzę, że wymyślił to na doczekaniu. Nigdy nie był dobry w przemówieniach. Zdziwił mnie fakt, że wiedział o Olly’m. Chciałam zapytać skąd, ale przecież obiecałam, że nie będę przerywać.

-I zostałaś z tym wszystkim sama. Kiedy się o tym dowiedziałem, postanowiłem wrócić i z tobą porozmawiać. Nie wahałem się. I zrobiłem tak. Zawsze zastanawiałem się jak teraz wyglądasz. Jak bardzo się zmieniłaś. I wydawało mi się, że to czas, w którym potrzebujesz wsparcia. Zastanawiałem się, czy mógłbym to wszystko naprawić i czy chciałabyś ze mną z powrotem zamieszkać…

-Czekaj, czekaj. Co?! – wrzasnęłam zirytowana. Obiecałam nie przerywać, ale w tym momencie nie mogłam się powstrzymać. Musiałam to zrobić. –Odchodzisz, rozbijając rodzinę. Kiedy już wszystkich przez ciebie straciłam, nagle wracasz po trzech latach i oczekujesz, że wpadnę ci w ramiona, wybaczę wszystko i zamieszkam z tobą od razu, bo ty się źle czujesz?! – mój ton z każdym wypowiedzianym słowem stawał się coraz wyższy. Nie mogłam nad tym zapanować. –Jesteś zabawny! Czy ty zdajesz sobie sprawę, jaką krzywdę wszystkim wyrządziłeś? Myślisz, że słowa wszystko załatwią? Że powiesz kilka zdań i wszystko będzie dobrze?! – byłam tak zdenerwowana i wściekła na niego, że chciało mi się śmiać. Nie płakać, tylko śmiać. Po prostu. Miałam ochotę wybuchnąć śmiechem prosto w twarz.

-Mogę dać ci wszystko, czego będziesz chciała. Samochód, nowy telefon, laptop, ubrania. Cokolwiek zechcesz. – przekonywał mnie.

-I na dodatek myślisz, że mnie przekupisz?! Nie rozśmieszaj mnie, błagam. – zaśmiałam się nerwowo. Ten człowiek wie, jak mnie samą obecnością wyprowadzić z równowagi. Wewnątrz mnie aż wrzało. –Pięć minut minęło. Koniec czasu. Powiedziałeś, co chciałeś, a teraz znikaj z mojego życia. Nie chcę cię więcej widzieć. – rzekłam śmiertelnie poważnym tonem. –Myślę, że wiesz, gdzie w tym domu są drzwi. – dodałam i zerwałam się z miejsca, zmierzając do wyjścia.

-Czekaj. – warknął, wstając.

-Czego? – syknęłam. Miałam ochotę go pobić. Uwierzcie mi lub nie, ale miałam ochotę uderzyć własnego ojca. Tak bardzo go nienawidziłam. Zatrzymałam się i posłałam mu najgroźniejsze spojrzenie, na jakie było mnie stać. A wnioskując po tym, co działo się wewnątrz mnie, musiało być jednym z najlepszych.

-Jako twój ojciec wciąż jestem twoim prawnym opiekunem, a ty jesteś niepełnoletnia. Nie chcę cię do tego zmuszać, ale musisz ze mną zamieszkać. Inaczej oboje będziemy mieli problemy, a ty wylądujesz w bidulu. Tego chcesz? – rzekł spokojnie. Jak on mógł być spokojny, przekazując mi takie wiadomości? Lekko rozchyliłam usta ze zdziwienia i wpatrywałam się w niego, by rozszyfrować, czy to nie jest żart. Jego mina była poważna. Nie kłamał.

-Nienawidzę cię. – rzuciłam i szybko opuściłam pomieszczenie. Natłok uczuć, emocji i nowych faktów sprawił, że ledwie potrafiłam zatrzymać łzy. Także z bezradności.

-Hej, wszystko dobrze? – zapytał Niall, którego mijałam na schodach w drodze na górę. Nie odpowiedziałam nic. Jak najszybciej podążyłam do pokoju, trzasnęłam drzwiami, osunęłam się na podłogę i zaczęłam płakać.

*

Próbowałam uporządkować wszystkie informacje, ale nie potrafiłam. Gdy wydawało mi się, że już się opanowałam, znów zaczęłam płakać. Nie wiem dlaczego. Ze złości? Bezradności? Rozczarowania?

Zjawił się nagle w moim życiu po trzech latach, kiedy na dobre pogodziłam się z jego odejściem. Chce porozmawiać i mówi mi, że muszę z nim zamieszkać, bo inaczej skończę w bidulu. Mam siedemnaście lat. Nie jestem pełnoletnia. Nie chcę tam wylądować. Więc co mam zrobić? Mogę tego uniknąć? Jak? Przecież nie mogę uciec. Nie mam nawet gdzie. Przyszło mi na myśl, że chłopcy mogliby się postarać o to, by przejąć nade mną opiekę. Byli pełnoletni. Jednak po chwili ten pomysł wydał się niewypałem. Dlaczego? Nie mieliby szans, ze względu na to, czym się zajmują. Nawet gdyby chcieli. Nie mogę cały czas siedzieć im na głowie.. Mają swoje życie i zmartwienia. Nie chciałam być dla nich kolejnym problemem, którym i tak już jestem.

Moje przemyślenia przerwało pukanie do drzwi. Po chwili uchyliły się i ujrzałam Zayna wchodzącego do mojego pokoju. Czego on tutaj szuka? Otarłam łzy i posłałam pytające spojrzenie.

-Co się dzieje? Słyszałem, że ciągle płaczesz. To przez rozmowę z twoim ojcem? – zapytał, gdy podszedł do łóżka, na którym siedziałam i usiadł na brzegu materaca.

-Mhm. – przytaknęłam, odwracając wzrok, by ukryć zaszklone łzami oczy.

-Chcesz pogadać? Poczujesz się lepiej. – zaproponował spokojnym głosem.

Spojrzałam na niego. Przyszedł tutaj, by mnie wysłuchać? On? Dlaczego znów chciał mi pomóc? Miałam mieszane uczucia. Jego oczy przepełnione były troską. Czy to ten sam Zayn Malik, który na początku mnie nienawidził i uderzył w klubie faceta?

Uległam. Musiałam to z siebie wyrzucić. Nie chciałam z tym zostać sama. Skoro zaproponował, że mnie wysłucha, wykorzystałam tę szansę. Opowiedziałam mu wszystko, co działo się podczas rozmowy w cztery oczy z moim ojcem. Przekazałam mu wszystko, co mi mówił. Opisałam mu moje uczucia. Słuchał z zaciekawieniem. Potrafił to robić. Wyglądał na człowieka, któremu można zaufać. Ale wciąż miałam wątpliwości, czy to pozory, czy litość, czy jednak szczera chęć pomocy.

- Uwierz mi, że gdybym ja miał szansę odbudować więzi z moim ojcem, chciałbym to zrobić. Jednak to inna sytuacja.. Mimo tego, jaką krzywdę ci wyrządził. Wrócił, by to naprawić. Zawsze możesz wykorzystać to, że będziesz miała dach nad głową i nie będzie ci groziło to, że… no wiesz… wylądujesz tam, gdzie nie chcesz. – prowadził monolog, zawierający jego radę.

-Czyli w bidulu. – mruknęłam pod nosem.

Siedzieliśmy w milczeniu. Oboje byliśmy pochłonięci myślami.

-Chcesz coś zjeść? Zamówiliśmy pizzę. Zaraz powinna być. – zakończył ciszę, wstając.

-Dziękuję. Zaraz zejdę. – rzekłam, posyłając nieśmiały uśmiech. Zayn Malik naprawdę potrafił być dla mnie miły. Mogłam się o tym znów przekonać. Przestał mnie nienawidzić i posyłać chłodne spojrzenia?

-Zayn? – rzuciłam, gdy ten miał już wychodzić. Odwrócił się z pytającym spojrzeniem. –Dziękuję. Za wszystko. – powiedziałam cicho, jednak wystarczająco głośno, by usłyszał.

-Nie ma za co. – odpowiedział i zniknął za drzwiami.

Czy miał rację? Może i tak. Ale ja nie potrafię z dnia na dzień wybaczyć ojcu. Ja w ogóle nie potrafię mu wybaczyć. Ale jeśli to ma być jedyny sposób, żeby nie iść do bidula, wykorzystam to. To podlega dłuższym przemyśleniom... Jednak korzystny jest fakt, że nikt nie kazał mi obiecywać, że od razu mam przestać nim gardzić i być kochaną córeczką. Prawda?


___________
Hej, oto rozdział ósmy.
Co myślicie?
Bohaterka powinna posłuchać Zayna, dać szansę ojcu i zamieszkać z nim?

Dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze. Mam najlepszych czytelników pod Słońcem. Jesteście wspaniali. x

PS Głosujcie na chłopców za pośrednictwem twittera. W tweecie dodajcie na końcu "#MTVHottest One Direction". Jeden tweet/RT z tym hasłem = 1 głos. Pamiętajcie, że po haśle nie można nic pisać, bo głos nie będzie się liczył. Ranking możecie sprawdzić tutaj: http://www.mtv.co.uk/hottest.

Do następnego. x

8 komentarzy:

  1. Ja bym nie wybaczyła takiemu ojcu..
    Wygląda jakby Zayn chciałby się jej pozbyć..
    Może coś chłopacy wymyślą i zostanie z nimi?
    A może Danielle mogłaby ją zaadoptować?
    Rozdział jak zawsze ksakfnoegjv'qoknojtk *.*
    Czekam i weny x

    OdpowiedzUsuń
  2. Aw *-* rozdział genialny. Moim zdaniem powinna dać szansę...
    Masz napisany kolejny rozdział i postanowiłaś, co zrobi bohaterka?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, postanowiłam już wcześniej. Muszę tylko dopracować kolejny rozdział i go dodam :) x

      Usuń
  3. Nie mogabym wybaczyć takiemu człowiekowi...
    Masz wyobraźnię, dziewczyno. :)
    Fajnie by było, gdyby Zayn się nią opiekował, ale pewnie nie chciał pokazywać zainteresowania dziewczyną przy chłopakach.
    @TheIrishsWife

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy bym nie wybaczyła mojemu ojcu gdyby zrobił coś takiego ale zrobisz jak zechcesz. Ogólnie rozdział spoko tylko za mało Veronicy i Zyna. :D

    @hopebitchhope .

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieje sie dzieje <3 czekam na nastepny :D @yoibrooksy

    OdpowiedzUsuń
  6. Na jej miejscu bym tego nie robiła. Nie po tym co zrobił.
    Dziękuje za 8!
    :*

    OdpowiedzUsuń

Każdy może dodać komentarz. Nawet anonimowi użytkownicy.
Brak weryfikacji obrazkowej:)