-Będziesz się ścigać tym Audi? – zapytałam z niedowierzaniem, obserwując jak zamyka drzwi i zapina pasy.
-Tak? – odpowiedział, a raczej zadał pytanie. Nie mogłam uwierzyć.
-Żartujesz?! On może mieć coś… typowo wyścigowego, dobrego, nawet lepszego niż to zielone Mitsubishi. – dramatyzowałam, gestykulując dłońmi. Zayn patrzył na mnie jak na idiotkę. Czy on naprawdę nie rozumie?
-Znasz się na samochodach? – uśmiechnął się ironicznie. No następny?! Czy to naprawdę takie dziwne? Byłam strasznie zdenerwowana i nie zawahałabym się go uderzyć. Nie mógł być poważny?
-Wysiadam. Nie chcę brać w tym udziału. – stwierdziłam i zamierzałam wysiąść, gdy nagle Zayn złapał mnie za nadgarstek. –Co? – spojrzałam na niego.
-Serio? Wolisz jechać z Benem, który będzie się na Ciebie napalał i obmacywał? – uniósł brew, patrząc na mnie wyczekująco. Napalał i obmacywał? Przypomniało mi się, gdy objął mnie ramieniem. Boże, to było straszne. Jechało od niego alkoholem i miał w oczach coś, co wywoływało u mnie strach.
-Ok. Zostaje. – stwierdziłam, siadając wygodnie i zapięłam pas.
-Pojedzie Toyotą Suprą, tą pomarańczową, która z nami przegrała. – wytłumaczył, siadając prosto na swoim siedzeniu, uwalniając przy tym mój nadgarstek z opiekuńczego uścisku, który wywołał u mnie przyjemne dreszcze, ale wszystko co dobre, szybko się kończy.
-Nie mamy szans. Przecież ona jest tak odpicowana, że… - przerwałam, starając się kojarzyć fakty. Zerknęłam na niego ukradkiem. –To nie jest zwykły samochód. Masz nitro*, prawda? – zapytałam, pewna jego odpowiedzi. –Gdzie? – dodałam, gdy na jego twarz wkradł się uśmieszek.
Ściągnął plastik, zakrywający przyciski umieszczone między naszymi siedzeniami. Zaśmiałam się z niedowierzaniem. Jak mogłam uważać, że chciałby się ścigać normalnym samochodem?
-Boisz się? – zapytał nagle, lustrując mnie wzrokiem. Zdradziły mnie moje drżące dłonie?
-Powinnam? – popatrzyłam prosto w jego oczy, które uspokoiły mnie.
-Jak myślisz? – odpowiedział pytaniem na pytanie. Miał spokojny wyraz twarzy. Wewnątrz również był tak opanowany, czy musiał walczyć ze sobą, by nie dać mi powodu do obaw?
-Dlaczego to robisz? Możesz stracić ten samochód. Chodziło mu o mnie..
-Po prostu przestań gadać i trzymaj się mocno. – rzekł chłodnym tonem, siadając prosto i odpalił samochód.
*
-Możesz otworzyć oczy. – usłyszałam rozbawiony głos. Nie byłam pewna, czy powinnam wykonać polecenie. Niemalże ja i fotel stanowiliśmy jedność, gdy prędkość, z jaką jechaliśmy wbiła mnie w siedzenie. Początkowo delektowałam się szybkością i adrenaliną, jednak po tym, jak licznik wskazał 200 km/h i Zayn włączył nitro*, zdecydowałam się zamknąć oczy. To było za dużo jak na pierwszy raz. Bałam się. Panicznie.
„Będzie. Dobrze. Zayn wie co robi, nie będzie dachował. Przeżyjemy”, wciąż powtarzałam sobie w myślach. Niepewnie otworzyłam jedno oko i dyskretnie się rozejrzałam. Spojrzałam na Zayna, który stał przy otwartych drzwiach samochodu, wyciągając do mnie rękę. Nie krył tego, że moje zachowanie go rozśmiesza.
-Żyjemy? – rzuciłam, zanim zdążyłam się powstrzymać. To właśnie skutki zdenerwowania: mówię co mi ślina na język przyniesie.
Zayn roześmiał się, a ja zmierzyłam go groźnie. Ja byłam cholernie przerażona, a on miał czelność się ze mnie śmiać. Palant.
-Wygraliśmy? – zapytałam po chwili, gdy wygramoliłam się z samochodu. Na odpowiedź nie musiałam czekać. Wokół samochodu zaczęli gromadzić się pijani, dobrze bawiący się ludzie i zaczęli gratulować Zaynowi. Więc wygrał. Nie stracił Audi. Zyskał nawet Toyotę. O ile dobrze pamiętam, że taka była umowa.
Niektórzy przytulali mnie i przybijali mi „piątkę”, gratulując wygranej. Dobrze się bawili. Szkoda, że nie jechali po raz pierwszy samochodem wyścigowym z nieobliczalnym facetem, który kiedyś dachował i zawrotna prędkość nie wbiła ich w siedzenia. Ciekawe, czy wciąż by się tak cieszyli. Dobra, może trochę przesadzam, ale bałam się, że coś się stanie.
-My? – uniósł brew ironicznie, uśmiechając się przy tym idiotycznie. –Z tego, co pamiętam, to Ty siedziałaś tam…
-Dobra, Ty. Ty wygrałeś. Nie kończ. – przerwałam mu. Nie chciałam, by wyszło na jaw, że panicznie się bałam i nie patrzyłam na drogę. To trochę… krępujące.
-Miałeś farta, Malik. Ta dziewczyna chyba przynosi szczęście. Może rewanż. Ale tym razem jedzie ze mną? – zaproponował Ben, stojąc tuż obok mnie. Automatycznie odskoczyłam na bok, a Zayn znów znalazł się obok mnie.
-Nie możesz pogodzić się ze stratą auta, hm? – zakpił brunet, zakładając ręce na piersi. –Zbyt wysokie ego i przegrana zabolała? – droczył się z nim dalej.
-Jeszcze się odegram, Malik. Do następnego razu. Nie będzie Ci do śmiechu. – ostrzegł. Mrugnął do mnie, uśmiechając się zalotnie-obleśnie i oddalił się. Pewnie nie chciał kłócić się przy tych wszystkich ludziach, którzy przysłuchiwali się wymianie zdań.
Ale co miało znaczyć, ze się odegra i nie będzie mu do śmiechu?
Będzie następny raz?
*Nitro - potoczna nazwa podtlenku azotu używanego jako "dopalacz" samochodowy.
_________________
Hej, przepraszam, że czekaliście tak długo. Jednak mam wytłumaczenie.
Po pierwsze: przygotowania do szkoły.
Po drugie: w niedzielę wyjeżdżam do Internatu i musiałam wszystko pozałatwiać (będę załatwiać jeszcze jutro).
I co do drugiego powodu, nie wiem, co będzie dalej. Od niedzieli zamieszam w internacie. Od poniedziałku zaczyna się rok szkolny, a ja idę do liceum, gdzie jest wysoki poziom. Więc przyszłość tego opowiadania jest wciąż niepewna.... Zobaczę, co będzie dalej.
PS Czy ktoś z Was robi szablony na blogi? Zamówiłam jeden ponad 3 tygodnie temu i wciąż go nie mam. Proszę, napiszcie do mnie na twitterze w tej sprawie. (@little_while)
Kocham Was. xox